sobota, 17 lipca 2010

Funkcjonariusz Marek Migalski

Przyrównał ostatnio usuwanie z Sejmu fotografii posłów, którzy zginęli w katastrofie w Smoleńsku 10 kwietnia 2010, do zacierania przez dyktaturę Stalina śladów istnienia wysoko postawionych komunistów, którzy popadli w niełaskę.

Porównanie jest bezsensowne. Migalski jest śrubką w tej samej maszynie, w której trochę większym trybem jest Michnik. Funkcjonariusze próbują zamknąć całą polską wyobraźnię społeczną w kręgu komunistycznym. Chodzi z grubsza o to, aby Rosja sowiecka i PRL były jedynymi istotnymi punktami odniesienia społeczeństwa polskiego. W skrócie: zgadzasz się z czymś lub nie, ale pozostajesz w kręgu schematów propagandy komunistycznej i pokomunistycznej. W więzieniu propagandy.